Podwójnie dobra passa
Oba filmy odniosły ogromny sukces na Festiwalu Filmowym w Cannes w 2023 roku, gdzie „Anatomia Upadku” zdobyła Złotą Palmę, a „Strefa zainteresowań” Grand Prix. Były także nominowane do Złotego Globu oraz dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Hüller znalazła się także wśród nominowanych dla najlepszej aktorki w kategorii dramatu za rolę w filmie „Anatomia upadku” i zdobyła nominację do nagrody Critics' Choice Movie Awards. Podczas Oscarów 2024 otrzymała bezprecedensową podwójną nominację w kategorii najlepszej aktorki. Jest trzecią Niemką nominowaną do Oscara w kategorii Najlepsza Aktorka, po Luise Rainer i Marlenie Dietrich.
„Anatomia upadku” i „Strefa interesów” to dwa radykalnie różne tytuły. „Anatomia” w reżyserii Justine Triet jest intelektualnym thrillerem opowiadającym o odnoszącej sukcesy niemieckiej pisarce, która mieszka w odizolowanym domku we francuskich Alpach. Być może zabiła tam swojego francuskiego męża, granego przez Samuela Theisa. Rola Hüller, grającej po angielsku i francusku, do samego końca jest niejednoznaczna. Niemal każdą scenę, niezależnie od tego, czy kłóci się z mężem, pociesza małego syna, czy przedstawia swoją sprawę w sądzie, można czytać na oba sposoby.
– Rola wyzwolonej kobiety, którą oceniano za jej seksualność, karierę i macierzyństwo, była idealna dla Sandry Hüller. Wiedziałam, że wniesie do tej postaci złożoność i głębię. Gdy tylko zaczęliśmy kręcić, uderzyła mnie jej pewność siebie i autentyczność. Napełniła każdą linijkę tekstu poczuciem prawdy, która z niej emanowała – wspomina reżyserka.
Sandra Hüller zawsze mówi to, co myśli i jest bardzo bezpośrednia. Być może właśnie szczerość daje jej taką siłę na planie: zawsze jest prawdziwa. Aktorka podkreśla, że jej rola spodobała się wielu kobietom.
– Ludzie traktują ten film bardzo osobiście. Od czasu premiery zwracają się do mnie kobiety, które opowiadają historie o swoich związkach, w których dominowała mizoginia – mówi Sandra Hüller.
Gra z konwencją
Z kolei w „Strefie interesów” w reżyserii Jonathana Glazera, Hüller występuje w roli Hedwigi Höss, żony Rudolfa Hössa, komendanta obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Jak wspomina reżyser, Hüller bardzo obawiała się wcielenia w nazistowską postać na ekranie i wcześniej nigdy nie chciała tego zrobić. Brytyjski reżyser przekonał ją jednak, że jego film będzie inny i z pewnością miał rację – „Strefa interesów” nie przypomina żadnego wcześniejszego dramatu o Holokauście. Nie ma tu ani jednej sceny przemocy. Zamiast tego bohaterowie odpoczywają nad rzeką, bawią się z dziećmi w ogrodzie lub rozmawiają z przyjaciółmi. Dramat Auschwitz rozgrywa się poza zasięgiem wzroku.
Glazer odbudował dom rodzinny Hössów, zaledwie kilka metrów od byłego obozu koncentracyjnego i zainstalował kamery przypominające monitoring. Realizując film
w formie reality show, przełamał kinowe stereotypy – pokazał zwyczajnych, nudnych ludzi, dzięki czemu ich działania są wiarygodne i tym bardziej przerażające.
Reżyser dał aktorom wybór, czy chcą odwiedzić Auschwitz. – Gdy tylko zdałam sobie sprawę, że moja bohaterka była świadoma sytuacji, w jakiej uczestniczy, stało się dla mnie jasne, że muszę tu przyjechać, zanim zaczniemy kręcić. Czasem, odwiedzając miejsca związane z historią, przeżywa się coś oczyszczającego, łatwiej jest zrozumieć i dalej z tym żyć. Było jednak bardzo jasne, że tutaj będzie inaczej. Każdy musi z tym zostać na zawsze, trzeba to mieć w głowie i ciągle o tym rozmawiać – podkreśla Sandra Hüller.
Bajkowe perspektywy
Sandra Hüller mieszka w Lipsku-Plagwitz z trzynastoletnią córką. Rok 2024 jest dla niej nie tylko przełomowy, ale też bardzo pracowity. Na premierę czeka „Two to One” – dramat Natji Brunckhorst, zagra też w dramacie historycznym Markusa Schleinzera „Róża”, którego akcja rozgrywa się w XVII wieku i będzie opartą na faktach opowieścią o kobietach przebierających się za mężczyzn. Pracuje także nad dwoma filmami z australijskimi reżyserami. – Czuję się, jakbym znalazła się w baśniowej opowieści, ale nie wiem, jaką postacią z bajki jestem – puentuje aktorka. – Lubię swoje życie. Lubię swoje mieszkanie. Lubię moją codzienność. Nie brakowało mi niczego. Nie czekałam na jakieś dopełnienie. Dzięki sukcesowi ludzie uwierzyli jedynie, że umiem robić rzeczy, w które być może wcześniej nie wierzyli, że potrafię.