Na ile reżyser może precyzyjnie zaplanować efekt, jaki chce uzyskać? Czy jego koncepcja może pozostać niezmienna, mimo tak dużej ilości czynników, jakie pojawiają się na planie?
Ja mam bardzo duży margines na to, że powstawanie filmu to jest proces, że wszystkie jego elementy ciągle dochodzą, nawet już podczas zdjęć. Uzupełniają się, a czasem kompletnie zmieniają to, co wcześniej sobie wymyśliłam. Bardzo lubię te momenty, kiedy muszę konfrontować to, co już wymyślone, z nowym. Oczywiście wcześniej powstają dokładne dokumentacje, robimy storyboardy, czyli rozrysowujemy zwłaszcza te najtrudniejsze sceny, ale w momencie kiedy wchodzi się na plan, kiedy już są aktorzy, kostiumy – pojawia się przestrzeń, której nie da się w stu procentach przewidzieć. Trzeba też pamiętać o tym, że reżyser ma do dyspozycji określoną liczbę dni zdjęciowych. Ja mam zwykle bardzo mało czasu na planie, ale zawsze pozostawiam sobie furtkę i wolność decyzji, bo to one właśnie sprawiają, że opowiadana historia staje się prawdopodobna, prawdziwa. Inaczej jest tylko w przypadku scen musicalowych, które muszą podążać za rytmem i formalnie mieścić się idealnie w określonych ramach.
Jakie elementy pomagają Ci trzymać się wyznaczonego celu?
Podczas pracy nad scenariuszem szukam miejsc, gdzie będziemy kręcić, i zwykle część z nich wzbudza we mnie jakieś emocje, a część pozostaje mi zupełnie obojętna. Zawsze staram się wybierać te, które mnie poruszają. Lokacja wymusza też określoną inscenizację i ruch aktorów, a także sposób,
w jaki będziemy opowiadać historię. Te wszystkie czynniki mają ogromny wpływ na siebie nawzajem, ale jeśli mam w sobie jasne wytyczne, azymuty, wtedy jest mi na pewno łatwiej.
Polegasz na swojej intuicji?
Pamiętam, kiedy robiłam swoje pierwsze etiudy, wszystko powstawało kompletnie po omacku. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że moja intuicja jest tak ważna i muszę się nauczyć za nią podążać. Zresztą ciągle się tego uczę. Teraz zdobywam coraz więcej narzędzi do realizowania swojej wizji, ale to wcale nie oznacza, że jest to łatwiejsze do wykonania. Może czasami pod względem warsztatu, ale pod względem tego, co chce się osiągnąć – nie zawsze.
W „The Silent Twins” powiedziałaś wszystko to, co chciałaś, aby zostało powiedziane?
Oczywiście, że mam takie myśli, że niektóre rzeczy mogłabym zmienić i spróbować inaczej opowiedzieć, ale w ten sposób można by w nieskończoność robić jeden film!