Z jakimi wyzwaniami trzeba było się zmierzyć?
Ohad Naharin uważa, że sama idea filmu stoi w sprzeczności z istotą tańca, jaką jest bezpowrotne znikanie. Dużo czasu zajęło nam więc przekonanie go, żeby jednak nakręcić film, a jemu – otwarcie się na nas. Podczas pracy próbowaliśmy utrzymać balans między ukazaniem talentu naszego bohatera, jego sztuką, a życiem osobistym, niezwykłymi doświadczeniami życiowymi. Ale najtrudniejszą barierą długo pozostawało to, że Ohad nie chciał w ogóle dotykać swojej przeszłości. Nie poddaliśmy się jednak, postanowiliśmy być cierpliwi i to się opłaciło. Myślę, że w pewnym momencie Ohad zrozumiał, że Tomer stał się znawcą jego sztuki, archiwistą, tropicielem powiązań między jego biografią a choreografią, i że jest szansa na to, że film dotknie czegoś istotnego. Powstała między nami relacja pełna szacunku i zaufania.